75537054dc8e39d0ab7.jpg
Prezes Targów Kielce Andrzej Mochoń w czasie otwarcia targów podziękował Romanowi Ostrowskiemu za długoletnią współpracę

20 lat minęło

12 lutego 2015
Zmienia się język edukacji – mówi Roman Ostrowski i ocenia minione lata

Jubileuszowe XX Targi Edukacja to pretekst do rozważań, jak przez dwie dekady zmieniły się i „wydoroślały”. Jednym z inicjatorów ich powstania w Targach Kielce, a potem obserwatorem zmian był Roman Ostrowski – pierwszy i wieloletni Przewodniczący Rady Programowej Targów Edukacja. Wziął także udział w otwarciu jubileuszowej edycji.

- Jak Pan wspomina początki Targów Edukacja?

- 20 lat temu, kiedy organizowaliśmy pierwszą edycję, co prawda już z komputerami, ale w jednej nie najnowszej hali, to obawialiśmy się, czy to pomysł trafiony. Pamiętam, że ówczesny kurator Andrzej Sygut, zaufał grupie szaleńców, którzy przyszli i powiedzieli, że muszą być w Targach Kielce jakieś targi o profilu humanistycznym. Chodziło o targi, które przyniosą coś dla ducha regionowi świętokrzyskiemu i Polsce.  Wkład w tą inicjatywę miał też ówczesny Minister Edukacji Narodowej Ryszard Czarny, Romuald Pieczonka, jeden z hurtowników polskiej książki oraz koleżanki i koledzy. To wspólnie podjęliśmy decyzję, żeby targi edukacyjne w Kielcach zaistniały.

- Pomysł chwycił od razu?

- Okazało się, że chwycił od razu! Zarówno wydawcy, księgarze przychylnie je oceniali. To były jedyne targi humanistyczne w Targach Kielce, wśród wielu dziedzin biznesowych i technicznych. Z roku na rok targi rosły, rozwijały się. Bywać tu zaczęli nauczyciele-pasjonaci, metodycy, kuratorzy. I szybko tą formułą targów zainteresowało się wielu wydawców, nie tylko tych edukacyjnych.

W tej chwili, po 20 latach, Targi Edukacyjne w Kielcach są bodaj jedynymi takimi targami w Polsce, największą imprezą.  To naprawdę bardzo ważne targi, które przynoszą chwałę nie tylko miastu, ale i całemu regionowi. Doszły jednak do zwrotnego momentu jak dziś, kiedy nie ma na nich wielu wydawców edukacyjnych. Potrzebny jest okrągły stół, by zasiadły przy nim wszystkie strony procesu edukacyjnego, i oczywiście ministerstwo. To jest potrzebne, by rozwiązać problemy w szeroko rozumianej edukacji, księgarstwie i ruchu wydawniczym.

- Od początku Targi Edukacja były „obudowane” różnego typu wydarzeniami towarzyszącymi, konferencjami…

- Spełniały i spełniają doskonałą funkcję integracyjną wszystkich zainteresowanych procesem edukacji czyli rodziców, dzieci, nauczycieli, księgarzy i wydawców, strony ministerialnej.  Choćby dzięki spotkaniom z autorami i podobnym inicjatywom wystawców, stały się miejscem, gdzie można się karmić szeroko rozumianą kulturą. Także Konferencja Dyrektorów Szkół to inicjatywa, która zyskała przychylność, jako niezmiernie potrzebne forum dyskusji. Pamiętam, że w Kielcach pokazaliśmy pierwsze gimbusy, wzbudziły wtedy wielką sensację.

 - A nowoczesne technologie, wspomagające proces nauki na każdym jego poziomie?

- Oczywiście świat podąża naprzód, młodzież sięga po rozmaite nowoczesne urządzenia, także te pomagające w nauce. Zmienia się język edukacji. To dla wszystkich biorących udział w tym procesie wyzwanie. Nauczyciele nie mogą pozostawać w tyle. Technologie edukacyjne to ważna część imprezy, wpisały się na stałe w program. To także dobry i ciekawy kierunek rozwoju samej formuły targów.

- Kilka dni temu podjął Pan decyzję o rezygnacji z funkcji wiceprzewodniczącego Rady Programowej…

- Niestety inne obowiązki zawodowe i społeczne nie pozwalają mi zajmować się wszystkim. Chciałem jednak zadeklarować, że nie odchodzę z Rady Programowej Targów Edukacja na dobre. Będę zawsze służył radą Panu Prezesowi Mochoniowi i obecnemu Przewodniczącemu Rady Programowej Piotrowi Dobrołęckiemu, jeśli będą sonie tego życzyć. Będę wciąż wspomagał targi. Wierzę, że w miarę swego rozwoju mają szansę się umiędzynarodowić. Dziękuję wszystkim, z którymi miałem zaszczyt współtworzyć targi i współpracować przez te wszystkie lata.

 - Dziękuję za rozmowę.