Aktualności
O wpływie pandemii COVID-19 na polską branżę zbrojeniową dyskutowano podczas MSPO
Jednym z problemów polskiej obronności, który uwidoczniony został podczas pandemii, jest brak osobnych instytucji zajmujących się sprawami bezpieczeństwa narodowego, niezwiązanego z działaniami wojennymi – stwierdził generał dr. Hab. Julian Maj, profesor Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Suwałkach. – Obecnie cała odpowiedzialność spada na Ministerstwo Obrony Narodowej, które po prostu nie radziło sobie z zaistniałą sytuacją. Inną konsekwencją pandemii było obnażenie nieudolności organów państwowych odpowiedzialnych za bezpieczeństwo narodowe. Uwidoczniono brak wiedzy na temat własnych zasobów i brak wiedzy o istniejących systemach reagowania, proponowanych m. in. przez NATO.
Dr Inż. Józef Zakrzewski, Prezes Zarządu Polskiej Agencji Przemysłowo-Obronnej ocenił finansową sytuację Polskiej Grupy Zbrojeniowej – strategicznego przedsiębiorstwa zbrojeniowego kraju, jako dobrą. Zdaniem uczonego skuteczną taktyką okazało się zwiększenie liczby zamówień dokonywanych przez m. in. MON. Zwrócił przy tym uwagę na to, że kosztem takiego działania było częściowe porzucenie sektora prywatnego, czyli polskich firm militarnych niezwiązanych z PGZ, które odnotowały znaczące straty w 2020 roku.
Szansy dla polskiego przemysłu obronnego w czasach popandemicznych dr Katarzyna Rawska wypatruje w skupieniu się polskiego rynku militarnego na kontraktach offsetowych, które są swego rodzaju normą na arenie międzynarodowej. Jako przykłady podała Japonię i Izrael, które od lat opierają się na kontraktach offsetowych. – Takie podejście ma wiele zalet dla rodzimego przemysłu obronnego. Głównie możliwość wprowadzania nowych technologii do późniejszego użytku, już przez krajowe firmy – mówi. – Tymczasem w styczniu 2020 roku Polska podpisała umowę na zakup myśliwców F-35 od Stanów Zjednoczonych, na kwotę 6 mld USD, która nie była offsetowa. To znacznie uszczupliło możliwości modernizacji systemów obronnych Polski.
Prof. dr hab. Paweł Soroka z Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Polityk Publicznych Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach stwierdził z kolei, że polski przemysł obronny nie ucierpiał w tak znacznym stopniu, jak inne branże. Głównie dlatego, że nie został objęty żadnymi obostrzeniami. Nie był też pozbawiony zamówień, choć często pojawiały się problemy z dostawami i dostarczaniem towarów. Zwrócił również uwagę na to, że pomimo niemożności wprowadzenia w branży zbrojeniowej pracy zdalnej, żadna z firm nie stała się ogniskiem zachorowań na koronawirusa, tak, jak miało to miejsce w przypadku branży wydobywczej. Jako negatywne, profesor określił brak modernizacji polskich firm branży obronnej w takich dziedzinach, jak dostosowanie się do rynku klienta i pracownika, które miały miejsce w innych krajach.
- Był to np. okres testowania nowych sposobów promocji produktów z branży zbrojeniowej. Można odnieść wrażenie, że w polskim przemyślę szansę tę przespano. Konsekwencje braku działania w tych rejonach mogą być stałe – stwierdził profesor.
Konferencja odbyła się pierwszego dnia 29. Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach. Wydarzenie potrwa do 10 września.